Regionalna rozgłośnia radiowa opisuje sytuacje jednej z rodzin mieszkających w bloku. Nie wiele wtedy brakowało, a doszło by do tragedii. Syn pani Marty został uratowany dzięki jej czujności, gdyby nie było jej w domu, kąpiel mogłaby się skończyć tragicznie. – Usłyszałam hałas w łazience. Syn osunął się na podłogę – dodaje. Pomoc przyszła w porę.
Mieszkańcy twierdzą, że kominy w blokach, którymi administruje Spółdzielnia Mieszkaniowa są niedrożne. – Mamy w domu czujnik czadu. Kiedyś obudził mnie dźwięk tego urządzenia o drugiej w nocy. Nikt się nie kąpał wtedy, to chyba oznacza, że kominy są niedrożne – dodaje lokatorka w rozmowie z radiem RDN Małopolska.
Marek Klatka, prezes spółdzielni, tłumaczy, że bloki były budowane bardzo dawno temu. Czasy i technologie się zmieniły. Teraz wszyscy mieszkańcy mają szczelne okna i drzwi, i nie ma cyrkulacji powietrza, stąd przypadki zatrucia tlenkiem węgla. – Wentylacja grawitacyjna była przewidziana dla budynków budowanych pięćdziesiąt lat temu, gdzie wszystko było nieszczelne – dodaje w rozmowie z radiem RDN Małopolska.
Spółdzielnia już dostarcza ulotki z informacją o konieczności wietrzenia mieszkań i instalacji czujników tlenku węgla.
–
MÓJ KOMENTARZ: Spółdzielnia Mieszkaniowa, która jest administratorem bloków powinna podjąć konkretne działania, które podniosłyby poziom bezpieczeństwa. Powiedzmy sobie szczerze – ulotki to najmniej efektywny sposób przekazywania informacji. Popatrzmy na to co robimy z ulotką którą gdzieś dostaniemy… Droga Spółdzielnio – bądź poważna! :)