Miejski Ośrodek Kultury w Brzesku – bestia w swojej branży. Lider regionu jeśli chodzi o imprezy, marketing i prowadzenie działalności. Wszyscy zawsze z niecierpliwością czekają na ogłoszenie np. programu Dni Brzeska, a dziennikarze z radością wybierają się na konferencje prasowe ośrodka, które za każdym razem organizacyjnie przewyższają inne instytucje kultury -każda z nich mogłaby się uczyć marketingu i Public Relations od brzeskiego MOKu. Żartuje, przejdźmy do faktów.
Czerwiec przed nami, a więc teoretycznie w tym miesiącu powinny odbyć się Dni Brzeska. Do imprezy został mniej niż miesiąc,a my o niej nic nie wiemy. Są tylko jakieś “przecieki” o koncercie Lady Pank. Trochę słabo w porównaniu do ościennych ośrodków kultury. Brzesko – kilkanaście dni do imprezy, zero informacji, zero promocji, zero współpracy z mediami w tym zakresie, no śmiech przez łzy (przez łzy dlatego, że jestem mieszkańcem tej gminy, a działalność MOKu szczególnie leży mi na sercu – kto ma dobrą pamięć, ten wie, co mam na myśli). Jak z marketingiem stoją inne ośrodki kultury? Dom Kultury w Bochni przed tegorocznym świętem miasta zorganizował spotkanie z mediami na którym przedstawiono szczegóły tegorocznej edycji imprezy. Było to ponad dwa miesiące przed wydarzeniem. Gminny Ośrodek Kultury w Borzęcinie zorganizował spotkanie z mediami na którym ogłosił programy tegorocznych imprez plenerowych – Małopolskiego Festiwalu Muzyki Rozrywkowej, Dni Gminy Borzęcin i Borzęckiego Święta Grzyba. Jak zawsze pełen profesjonalizm. Późniejsze efekty? co roku świetna frekwencja na biletowanych imprezach, które promują media z całego regionu. Gmina Bochnia – na kilka miesięcy przed świętem gminy był znany szczegółowy program. Do tego tamtejszy ośrodek kultury podał do wiadomości publicznej program swoich imprez na cały ten rok. Na teren tarnowski nie chcę już wchodzić ponieważ mogę tym urazić wielce szanowną panią dyrektor brzeskiego MOKu (już kiedyś za opisywanie faktów groziła mi sądem).
MOKowska machina marketingowa pędzi chyba tylko w głowie pani dyrektor. Ja i pewnie inni widzimy, że stoi w miejscu. Przytoczę teraz moje słowa z początku 2015 roku:
W promocji liczy się efekt końcowy. Nie promowanie a WYPROMOWANIE wydarzenia, a z tym MOK ma problem i choćby nie wiem jak dyrekcja była oburzona to nie można zaprzeczyć tym faktom. W szkole (przynajmniej obecnie), kiedy nauczyciel pyta ucznia: Umiesz? Uczeń odpowiada: uczyłem się, a nauczyciel na to: nie pytam czy się uczyłeś tylko czy umiesz (piękne i przejrzyste odwzorowanie). Z promocją jest właśnie tak samo – nieważne, ile plakatów będzie – 2, 10,20. Nie ważne gdzie zostaną powieszone – czy w sklepach czy w szkołach. Ważny jest EFEKT końcowy, czyli czy impreza została wypromowana.
W dzisiejszych czasach mamy gigantyczne możliwości promocyjne – social media, portale, gazety itp. Trzeba jednak zaznaczyć jedno – nic z tych narzędzi nie zadziała dobrze jeśli po raz kolejny oferuje się mieszkańcom to samo, tylko zmienimy datę. Taki trend zauważyłem w Brzesku, można powiedzieć sprawdzona formuła, ja natomiast uważam, że trzeba eksperymentować, działać. Trochę chęci, zapału i byłoby pięknie. Ale drodzy mieszkańcy gminy Brzesko, nie patrzcie na to, u nas zawsze znajdziecie zapowiedzi wszystkich ciekawych wydarzeń u sąsiadów.
Na koniec małe wyjaśnienie – ten tekst nie ma być złośliwy, on ma być skuteczny. Wiem, że zazwyczaj moje teksty są właśnie skuteczne i “zmuszają” głównych bohaterów do działania. Przykład: w styczniu 2015 roku napisałem, że Plac Kazimierza jest za ciasny na Dni Brzeska. Na kolejnej edycji tej imprezy, w czerwcu 2015 roku, udało się poszerzyć miejsce imprezy o ulice, które biegną wokół placu. Da się? Pewnie, że się da. Na dobrą promocję tegorocznych Dni Brzeska jest już za późno. Czy to jest uwaga na kolejny rok? Trudno powiedzieć. Być może w przyszłym roku Miejski Ośrodek Kultury będzie marketingową perełką za sprawą nowego dyr… stop, nie napisze tego słowa bo znowu ktoś mi sądem zagrozi na sesji Rady Miejskiej. Czekajmy.
___