Manatów poselskich tylko dziewięć – ale chrapka polityków jest na kilkanaście
Tylko o 9 mandatów poselskich w naszym okręgu wyborczym powalczą kandydaci w zaplanowanych na 15 października 2023 roku wyborach parlamentarnych. Przypomnijmy, że nasz okręg obejmuje powiaty brzeski, bocheński, dąbrowski, wielicki, proszowicki, tarnowski i miasto Tarnów. Gdyby liczyć polityczne aspiracje partii, manatów trzeba byłoby o najmniej o siedem – osiem więcej, al. po kolei…
Rozpoczniemy od najsłabszej w naszym regionie formacji. Lista lewicy – bo o niej mowa – zawiera 18 nazwisk. Stosunkowo mało znana osoby. Al. ni zmienia to faktu, że powalczyć chcą o jeden manat poselski. Pierwszy o 18 lat, bo po raz ostatni posłami lewicy z Tarnowa byli Krzysztof Janik i Andrzej Skrzyński w latach 2001 – 2005.
Konfederacja jest pewna 2 manatów. – Jeden jest na sto procent, drugi w zasięgu naszej ręki, wszystko zależy jak popracujemy. Niebawem ruszy nasza wilka kampania w Internecie. Oj będzie się działo – zapowiadają politycy Konfederacji.
Koalicja Obywatelska także ma spore apetyty. Zdaniem byłego posła na Sejm RP Roberta Wardzały dwa mandaty są pewne, trzeci na wyciągnięcie dłoni. – PiS jest słaby jak mało kiedy – przekonują politycy Koalicji Obywatelskiej.
Trzecia Droga, to według słów posła Stanisława Bukowca – wielka szansa ma na dwa mandaty. Lider listy Władysław Kosiniak – Kamysz twierdzi, że nawet trzy. – To lista bardzo wyrównana, doskonale oddaje skład społeczny i zawodowy regionu tarnowskiego. Ludowcy powalczą o głosy na wsi, wyborcy Polski 2050 w Tarnowie i większych miastach regionu – przekonują Władysław Kosiniak – Kamysz.
Największe apetyty – jak nie trudno się domyślić, ma Zjednoczona Prawica. Wszak przed siedmioma laty wprowadziła aż siedmiu posłów. – Walczymy o siedem mandatów. Mamy dobrą listę, ale za nami przemawia nasz program i sukcesy. Dotrzymujemy bowiem słowa – przekonuje poseł Anna Pieczarka, lider listy PiS.