Mieszkanka jednego z brzeskich bloków, która 8 listopada w godzinach popołudniowych zadzwoniła na policję, była pełna obaw o zdrowie i życie swojej 64-letniej sąsiadki.
Brak jakiegokolwiek kontaktu od kilku dni wzbudził u niej niepokój. Dyżurny jednostki natychmiast wysłał na miejsce patrol. Nie było innej możliwości, służby ratunkowe do mieszkania musiały dostać się przez okno. Istniało duże przypuszczenie, że kobieta potrzebuje natychmiastowej pomocy. W środku rzeczywiście znajdowała się lokatorka tego mieszkania. Kobieta była przytomna, ale nie można było nawiązać z nią żadnego kontaktu. Wezwana na miejsce karetka pogotowia zabrała ją do szpitala – relacjonuje asp. Ewelina Buda, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Brzesku.
Na szczęście, tym razem sąsiedzka czujność i zwyczajna ludzka troska nie zawiodły. Na szczęście kobieta nie zbagatelizowała swoich przypuszczeń i zadzwoniła na policję prosząc o sprawdzenie sytuacji. Dzięki temu udało się w porę pomóc samotnie mieszkającej kobiecie – dodaje.