“Ten, którego imienia nie wolno wymawiać” – tak chyba będę musiał o sobie od dzisiaj mówić. Bardziej pasuje tu jednak “ten, którego imienia nie potrafią wymówić” i nie dlatego, że jest trudne do wymowy (nie jest), ale dlatego że, burmistrz Brzeska – mówiąc młodzieżowo – strzelił do mnie focha i chyba nie umie zwrócić się do mnie, do MA-TE-U-SZA FRAN-CZY-KA. Ale zacznijmy od początku, od pięknego poniedziałkowego poranka, 12 czerwca…
To właśnie wtedy w portalu mojeBrzesko.pl ukazał się artykuł pod tytułem “Sejmik: Radny i marszałek o braku parkingu przy dworcu PKP w Brzesku” (link tutaj). Opisałem tam opinie radnego sejmiku województwa Małopolskiego Adama Kwaśniaka i wicemarszałka Stanisława Sorysa. Zostały one publicznie wygłoszone na konferencji prasowej w dniu 9 czerwca w Brzesku. Konferencja była na inny temat, ale Panowie wspomnieli o tej sprawie.
Artykuł nie miał na celu “przyłożenie” burmistrzowi, tylko pokazania czytelnikom tej sprawy z punktu widzenia samorządowców z Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie. Niecały miesiąc wcześniej napisałem tekst o parkingu ukazujący sytuację tego miejsca w sposób neutralny z komentarzem urzędnika z brzeskiego magistratu (link tutaj). Wspomniałem tam, jaka jest obecnie sytuacja tego miejsca i kiedy możemy spodziewać się nowych miejsc parkingowych. Zalinkowałem ten artykuł pod poniedziałkowym tekstem. Być może Pan marszałek i Pan radny nie wiedzieli jaka jest obecna sytuacja parkingu – nie wnikam w to.
Poniedziałkowy tekst był napisany na podstawie wypowiedzi w/w osób, nie dodałem tam nic od siebie. Domyślam się, że w poniedziałek rano w centrum dowodzenia Brzeskiem, tzn. w Biurze Promocji Urzędu Miejskiego zawrzało. Tuż po godzinie 13.00 na naszym portalu pojawił się komentarz pod tekstem o parkingu. Autorem był niejaki Krzysztof posługujący się mailem… Biura Promocji magistratu! Domyślam się, że był to sam kierownik tego biura Pan Krzysztof Bigaj (na zdjęciu poniżej), serce i rozum naszego burmistrza, jego osobisty sufler, który podpowiada mu jak piastować ten urząd (takiego suflera, który podpowiadał co mówić, miał podczas jednego ze spacerów w czasie ostatniej kampanii prezydenckiej Bronisław Komorowski). Pan kierownik twierdzi, że „łapię” takie tematy, by tylko “przyłożyć” burmistrzowi i wywołać zamieszanie. Kolejny komentarz od Pana Krzysztofa pojawił się dzisiaj rano, tuż po godzinie 8.00. Kierownik zarzucił mi, że dobrze wiedziałem, że radni i marszałek nie mają racji, bo “o wiele wcześniej miał pan informacje od naczelnika Bogdana Dobranowskiego, że gmina będzie budowała parking na 180 miejsc przy dworcu. Więc pisze pan w takim razie po to żeby wywołać zamieszanie, tak jak z wampirem na wolności”.
Odpisałem: Panie kierowniku! Ma Pan rację, wiedziałem o tym jaki jest stan rzeczy. Pisałem o tym artykuł i specjalnie zalinkowałem go na sam koniec, aby czytelnicy mogli porównać sobie spojrzenia na sprawę tych dwóch stron czyli przedstawicieli urzędu marszałkowskiego i brzeskiego magistratu. Inteligentny człowiek wyciągnie z tego wnioski. Chciałbym aby ludzie sami to robili. Robicie problem na siłę, nie zauważając tego że miesiąc temu napisałem tekst, który przedstawił sprawę neutralnie, wręcz na wasz plus. Tego nie potraficie zauważyć?
Dzisiaj tj. 13 czerwca, byłem obecny na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej Ochrony Środowiska i Rolnictwa. Na posiedzeniu komisji był również burmistrz Brzeska Grzegorz Wawryka, który poruszył temat poniedziałkowego artykułu. Burmistrz chyba zapomniał, jak się nazywam, bo powiedział do wszystkich, że na sali jest osoba, która ten tekst napisała. Nie od dzisiaj wiadomo, że burmistrz ma do mnie jakiś uraz. Jaki? Nie wiem. Nie odpowiada na “dzień dobry”, udaje, że mnie nie widzi. W listopadzie nie zgodził się na wywiad, który chciałem z nim przeprowadzić. Pan burmistrz mówił bezpośrednio o mnie w mojej obecności, ale nie potrafił zwrócić się bezpośrednio do mnie, nawet w obecności innych ludzi. To było – przepraszam za stwierdzenie – niepoważne. Poważny człowiek na poważnym stanowisku nie “strzela focha” jak dziecko z gimnazjum, tylko podchodzi do tematu profesjonalnie. A włodarzowi Brzeska najłatwiej było się obrazić.
Jako przykład normalnego postępowania w takiej sprawie muszę podać moją relację z jednym z wójtów. Kiedyś napisałem tekst o wakacjach (nic więcej na ten temat tutaj nie napiszę – myślę, że wszyscy wiedzą o co, bądź o kogo chodzi), który dotyczył właśnie tego wójta. Co zrobił wójt po ukazaniu się tego tekstu? Obraził się jak Pan burmistrz? Nie! Potrafił NORMALNIE porozmawiać i wyjaśnić sytuację. To, co powinno być podstawą kultury politycznej, w Brzesku jest czymś nadzwyczajnym. Chapeau bas, Panie wójcie.
Nie ukrywam, jestem człowiekiem bardzo młodym, całe życie przede mną. Brzeską scenę polityczną i poczynania burmistrza bacznie obserwuje od ponad 3 lat (dziwny jestem, prawda? taki młody, a takimi głupotami się zajmuje, “do nauki!”). Z tych obserwacji udało mi się ułożyć sposób postępowania burmistrza i jego “świty” z ludźmi. Mianowicie, ci Państwo mają chyba takie założenie, że jeśli ktoś nie jest z nimi (czyt. nie “słodzi” im na każdym kroku jacy to są wspaniali, nie uprawia po prostu wazeliny), to od razu jest ich WROGIEM. Nie uznają czegoś pomiędzy tymi dwoma radykalnymi stronami. Uważam, że jeśli coś jest dobre, to tak to trzeba opisać, a jeśli coś jest złe, to też tak to trzeba przedstawić. Nie moja wina, że w Brzesku więcej jest tych negatywnych spraw. Proszę się nauczyć współpracować z ludźmi, którzy chcą być niezależni. Zachowanie burmistrza jest po prostu poniżej pewnego poziomu. Miałem różne sytuacje z różnymi ludźmi, ale nigdy żadna osoba tak się nie zachowywała.
Ja naprawdę codziennie szukam, myślę i sprawdzam, co by tu dobrego o Brzesku napisać. Nie sprawia mi radości pisanie o tym, że w Brzesku jest jak w lesie (bo niestety jest), ponieważ uwielbiam naszą gminę, z nią wiąże swoją przyszłość i zależy mi na tym, aby żyło się nam w niej jak najlepiej. Obecnie jednak wszyscy mi mówią “co ty będziesz tu robił, wyjeżdżaj”, “tutaj nie ma przyszłości”. Ja jednak jestem uparty i wierzę, że kiedyś, moje pokolenie “zbuduje” sobie #BrzeskoOdNowa. Ale to już temat na zupełnie oddzielny tekst.
Przysłowiowe dwa słowa do burmistrza Grzegorza Wawryki:
Panie Burmistrzu! Nie jestem nikim, proszę mnie nie traktować jak powietrze. Według mnie obojętność jest gorsza od nienawiści. Nazywam się Mateusz Franczyk i proszę to zapamiętać bo jeszcze kiedyś w przyszłości usłyszy Pan o mnie.
Jak można napisać że się nie wie jaki uraz ma burmistrz. Wiadomo jaki – głęboki jak Rów Mariański. Jest pamiętliwy, małostkowy, obraźliwy, nie umie szanować ludzi i z tego powodu konsekwentnie tydzień po tygodniu, zraża do siebie kogo tylko może.
Chyba czas juz zakonczyc kadencje Pana Wawryki.Czas na zmiany bo cos mi sie zdaje ze nasz Włodarz jest toporny na wiedze
Komuś tutaj chyba odbiło, Panie REDAKTORZE…
Po pierwsze ten portalik nie jest specjalnie opiniotwórczy dla społeczności gminnej. W dodatku mało rzetelny (sprawy finansowe gminy Borzęcin, wyjście na wolność pana K.). Przykro się czyta te wszystkie bzdury, ale dzisiaj to już jest maximum głupoty. Nie wiem dlaczego REDAKTOR chce się stylizować na persona non grata, w czym ma to pomóc? Chyba w uzyskaniu rozpoznawalności i popularności, z którą kiepsko, mimo usilnych starań. Burmistrz mimo wszystko ma naprawdę więcej zajęć niż zapamiętywanie imion dzieciaków, które swój plac zabaw urządziły sobie w sieci.
Z perspektywy czasu widać, że w młodości miało się głupie pomysły i poglądy, ale na szczęście większość z tego wyrasta. Mam nadzieję, że REDAKTOR też wyrośnie…
Pan naprawdę uważa, że burmistrz nie wie jak się nazywam? serio?
Fragment:
„Autorem był niejaki Krzysztof posługujący się mailem… Biura Promocji magistratu! Domyślam się, że był to sam kierownik tego biura Pan Krzysztof Bigaj (na zdjęciu poniżej)(…)” słabo się ma do tego fragmentu: „Twój adres email nie zostanie opublikowany.”
Zachowanie REDAKTORA jest okropne. Niby anonimowość i zapewnienie prywatności, a jak ktoś w\napisze niepochlebny komentarz to nie ma zmułuj.
P.S. Proszę opublikować moje komentarze!
Panie Mateuszu, po pierwsze- w okienku do pisania maili pisze – imię nie nazwisko, więc podaję imię , pisze adres podaję adres, nie podszywam się pod mieszkańca czy życzliwego. Po drugie i kolejne, musze jednak stwierdzić ,że Orianą Fallaci to pan nie jesteś, i nie musi nikt pana znać z imienia i nazwiska, bo jednak to na razie jest pan na tzw. „dorobku” i to z trudem można powiedzieć dziennikarskim. Ja prowadziłem jeden z pierwszych sklepów w Brzesku po 90-tym roku przez dziesięć lat, sprzedawałem w nim, a od 17 lat pracuję w samorządzie na różnych stanowiskach i w swoim mniemaniu powinienem stwierdzić ,że każdy mnie zna, a nie mam do nikogo pretensji ,że zwraca się do mnie Bugaj, Biegaj czy nawet na uroczystości prosi żebym się przedstawił. Panie Mateuszu, z tym dzień dobry u pana to jednak jest krucho, choć rodzice uczą, w szkole nauczyciele też ,że każdy, a w szczególności młodszy wchodząc do pomieszczenia ( choć dobry obyczaj nakazuje ,że i w terenie otwartym ) mówi te błache na pozór lecz wymowne w swoim znaczeniu ( szacunku )dla innych słowa dzień dobry. Ja będąc na sesjach rady miejskiej jeszcze nigdy nie usłyszałem z pana ust tych słów gdy wchodził pan przed obradami na małą salę , gdzie siedzą prezesi firm ,urzędnicy, w tym kobiety. Panie Mateuszu, cieszę się,że przyszłość wiąże pan z Brzeskiem, bo dopiero po pięćdziesiątce nabywa człowiek wielu przymiotów- wiem co mówię po sam jestem już ponad tą magiczną kreską.Życząc panu wielu dobrego z ” centrum dowodzenia” Krzysztof Bigaj